27.04.2018

SHEFOOT , Rozgrzewający krem do stóp Zimowa Pielęgnacja


Witajcie

Moje nietypowe zastosowania kosmetyków

Czasem tak jest, że jednych kosmetyków nie używamy bo nie widzimy takiej potrzeby. Inne stosujemy bardzo gorliwe. Do jednych mamy sentyment, a z innymi wolimy poeksperymentować. Są też takie, które zdarza nam się wykorzystywać w innych celach, niż są do tego pierwotnie przeznaczone.
O ile kiedyś, dawno i jeszcze dawniej, czasem wpadły w moje łapki kosmetyki, które oprócz swojego standardowego działania, wykazywały też chłodzące czy rozgrzewające, teraz jakoś wcale nie pałam do nich miłością. Nawet po opalaniu unikam wersji chłodzącej, a wybieram tylko tę o właściwościach łagodzących. Grzejące i z mocą kosmetyki również nie pasują mi za bardzo.Ale... Nie stronię od preparatów rozgrzewających przeznaczenia leczniczego. Więc wszelkie plasterki, maści w tym moja ulubiona końska goszczą u mnie dość często. Mam niestety dość sporą wadę kręgosłupa. Przeciążenie w pracy poskutkowało wizytą w szpitalu. W domowych warunkach jako taką ulgę przynosiły mi właśnie plastry typu Smok. Przeciwbólowe działanie łączy się w nich z rozgrzewającym. Nie jest to oczywiście środek na już bardzo ostre bóle, bo mi nawet kroplówki z różnymi cudami nie pomagały. Niemniej w profilaktyce i niewielkich naciągnięciach działają zadowalająco.
To teraz zapewne już się możecie domyślać powoli co zamiast stóp potraktowałam kremem rozgrzewającym SheFoot. Zanim dokładnie to opiszę, to jeszcze co nie co na temat kremu. Ma moc! Chodzi o właściwości grzejące. Tak, tu musicie uważać, bo nie należy go nakładać na podrażnioną czy uszkodzoną skórę. Tam gdzie jest przesuszona i delikatniejsza, to ciepło może przerodzić się w pieczenie. U mnie tak było w okolicy między palcami u stópek. Brr, nie było to przyjemne. Zwłaszcza, że w suchą skórę krem wnika szybciej i zwykłe mycie nie pomaga.
Krem na prawdę ładnie pachnie. Tak cynamonowo. Ale nie jakoś przesłodzenie, tylko tak naturalnie. Apetycznie wręcz! Hm.. Czemu jeszcze nie stosuję kremów rozgrzewających? Mam sklerozę i przypominam sobie wszystko na raty. Gdy jest dość ciepło i to nie tylko kiedy występuje to naturalnie podczas lata, na dłoniach i stopach dość mocno uwidaczniają mi się żyły. Jakby chciały wyskoczyć i znaleźć się w innym miejscu. Każde zbytnie ciepełko, czy gorący prysznic powoduje ten sam efekt. Więc sami rozumiecie, że u mnie taki produkt nie za bardzo miałby rację bytu. do czasu powrotu ze szpitala. Tak wygrzebałam ten krem i patrzę na niego. Myślę czy go oddać, czy nie. Aż w końcu w głowie mi zaświtało i wpadłam na genialny pomysł. Skoro krem ma właśnie takie właściwości mogę go wykorzystać w inny sposób.
Rozgrzewający krem do stóp aplikuję od lewego pośladka do samej łydki. Kto miał rwę kulszową, wie że ból promieniuje czas aż do palców stóp. Przedtem smaruję łapki czymś tłustym, co by mnie nie piekły. Krem wmasowuje dość solidnie, aby szybciej zaczął działać. Fajny efekt tego najmocniejszego grzania występuje zaraz po aplikacji i utrzymuje się do pół godziny. Używam go po ciężkim dniu w pracy. Nie jest to lek, tylko kosmetyk. Ale dzięki temu mogę go używać praktycznie co dziennie. Wyczytałam też, że krem posiada właściwości antybakteryjne. To akurat ciężko mi stwierdzić. Może gdybym stosowała krem zgodnie z przeznaczeniem.
Zimowa pielęgnacja, Rozgrzewający krem do stóp, opis
Pomaga utrzymać higienę stóp w zimowych obuwiu, dzięki wyciągowi z porostów alpejskich Usnea Barbata – innowacyjnemu składnikowi antybakteryjnemu i przeciwzapalnemu, stosowanemu przez wieki w medycynie ludowej w rejonach górskich Europy zachodniej i południowej. Ekstrakt neutralizuje bakterie gram dodatnie odpowiedzialne za powstawanie brzydkiego zapachu. Ponadto krem przyjemnie rozgrzewa zimne stopy przez ponad godzinę od aplikacji.
Nie pomyślcie teraz, że nie lubię ciepła. Wręcz przeciwnie, należę do grona zmarźlaków, którzy potrafią spać w skarpetkach. Jednak kremów rozgrzewających moje stopy jakoś nie lubią. Za to do celów wspomagających rozluźnienie mięśni oraz przeciwbólowe nadaje się u mnie doskonale. 



16 komentarzy:

  1. SUPER pomysł również cierpię na bole kręgosłupa i lubif oladyft rozgrzewające 👍

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsze,że przynosi ulgę, a gdzie - to już obojętne :) Dużo zdrówka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy krem, miałam inną wersję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie przepada za takimi produktami :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę zakupić - skoro pomaga na plecy, to może pomóc i na inne bóle. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. współczuję tak poważnych boli kręgosłupa, mnie mój też dokucza od ciągłego siedzenia przy komputerze w pracy oraz zajmowania się blogiem. też często stosuję kosmetyki nie dokładnie tak jak zaleca producent, znajduje im różne przeznaczenia

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja zaś lubię wszelkie produkty rozgrzewające.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajne rozwiązanie znalazłaś. Grunt że przynosi ulgę

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba kiedyś wypróbuję go ;D Mógłby mi pomóc

    OdpowiedzUsuń
  10. dokładnie jeśli pomaga to najważniejsze :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie przepadam za rozgrzewającymi produktami :P. Ciekawe zastosowanie mu znalazłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Strasznie nie lubię efektów termicznych w kosmetykach :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne rozwiązanie użycia kremu znalazłaś. Pomysł rewelacyjny ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie lubię efektu grzania i chłodzenia w kosmetykach :/

    OdpowiedzUsuń

Thanks for comment!

Dziękuję za każdy komentarz !